sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 1

* rok wcześniej *

     W mieście Warszawa, w województwie Mazowieckim w Polsce, mieszkała pewna dziewczyna z problemami. Miała ona 16 lat, nazywała się Magda. Była piękną, szczupłą brunetką, o cudownych, lazurowych oczach. Aż trudno pomyśleć, że tak wspaniale wyglądająca, młoda kobieta z dobrej i wychowanej rodziny może mieć aż takie kłopoty.  Złe oceny w szkole, brak przyjaciół, brak chłopaka... Jej były, Marcin, zdradził ją z jakąś blondyną, i to 3 lata starszą od niego. Magda nie potrafiła mu tego wybaczyć. Zaczęła się więc okaleczać. ciągle chodziła z zabandażowanymi rękami. Z nikim nie rozmawiała, nie jadła, nie piła, przestała chodzić do szkoły,  tylko ciągle leżała na łóżku w swoim pokoju gapiąc się w sufit.
   - Kochanie, może coś zjesz?
   -Dzięki, mamo, ale nie.
Jej matka bardzo ją kochała, ale nie mogła zrozumieć, że jej córka nie ma chęci do życia. Maga już kilka razy próbowała popełnić samobójstwo, lecz za każdym razem ktoś ją ratował. Nie nawidziła świata, nienawidziła ludzi.
Pogrążona w myślach - zasnęła.                                                                    
                                                                   How can you see into my eyes
                                                                                     Like open doors
                                                              Leading you down into my core
                                                                   Where I've become so numb
                                                                                      without a soul
                                                              My spirit sleeping somewhere cold
                                                                 Until you find it there and lead
                                                                                        it back home
Magda wyłączyła budzik z niechęcią, tak bardzo chciała jeszcze spać. Ale matka jej powiedziała, że musi iść do szkoły, bo inaczej zapisze ją na terapię do psychologa. A tego nie chciała. Ubrała się szybko w swoje ulubione ciuchy, czyli czarna koszulka, czarne rurki, glany, biała koszula w kratę. Popędziła do łazienki, ogarnęła włosy, pomalowała się, i umyła zęby.  Wróciwszy do swojego pokoju, spakowała książki i piórnik do torby. Później zeszła na dół do kuchni, gdzie na blacie czekały na nią jeszcze gorące tosty, i 2000 zł. Była również kartka od jej matki.  Pojechała na dwa tygodnie do Paryża, na podróż służbową. Dziewczyna zjadłą śniadanie, chwyciła pieniądze, i wróciła do pokoju. Odłożyła je na biurko, wzięła tylko 50 zł, aby mieć coś do jedzenia.

I wyszła do szkoły .

Prolog

     Nigdy nie zastanawiałam się, jak umrę. Ale umrzeć za kogoś, kogo się kocha, wydaje się być dobrą śmiercią. Wzięłam więc żyletkę, i przejechałam sobie nią po nadgarstku, zaczęła płynąć krew. Nakręcało mnie to. Zrobiłam jeszcze parę(naście) cięć. Podobało mi się. Lecz było tego za dużo jak na jeden raz. Po kulku dniach znowu spróbowałam, lecz nie miałam już miejsca na rękach, zabrałam się za nogi, brzuch... Wtedy uświadomiłam sobie, że jedem cała we krwi, i robi mi się po prostu słabo...